Bardzo starannie się ubrałam,umalowałam i uczesałam. Chciałam wyglądać dobrze. Niech widzą! Co prawda było jeszcze wcześnie-mogłam spokojnie zostać w domu i pouczyć się,ale wiedziałam,że nie dam rady się skupić. Spotkam dawnych kolegów i koleżanki z obozu,i będzie też tam...James. Nie,jego w zasadzie nie powinnam znów oglądać.
"Ach,byłam...same nudy...a wiesz,był ten James co go spotkaliśmy ostatnio..nic ważnego... -przećwiczyłam w myślach tekst dla Rocky'ego. -Nie,raczej go nie będzie. Po co miałby marnować niedziele? Na pewno go nie będzie". Doszłam w umówione miejsce. Rozejrzałam się za kimś znajomym.
-Wiedziałem,że przyjdziesz. Wyglądasz pięknie.
Poczułam,że ktoś delikatnie bierze mnie za łokieć. James. Wydał się jeszcze większy niż wcześniej. Uśmiechał się. Patrzył na mnie z zachwytem.
-Sama?
-A z kim mam być?
-No,z tym chuderlawym dupkiem. Nie ma go? Mądra dziewczynka.
-A ty sam? Nie ma z tobą reszty z obozu?
"Jak ja się zachowuje? Jakbym była zazdrosna. Co on sobie pomyśli? On mnie przecież nie obchodzi!".
-Alex...Taka jest prawda,że nadajemy na tych samych falach. Myślisz,że ja to rozumiem? Po prostu,jak o tobie myślę,to
głupieję...Jesteś taka ładna,mądra,nietuzinkowa...A przecież nie chcesz zmarnować sobie życia przy tym zdechlaku?
-Rocky jest bardzo fajny i...
Poczułam,że powinnam jeszcze coś powiedzieć,bronic go,ale nie rozsądnego nie przychodziło mi do głowy.
-Chodź,bo zajmą najlepsze miejsca.
-Poczekaj...gdzie ty chcesz iść? Na dodatek...ze mną?!
-Tak,z tobą. Co w tym złego?
James wziął mnie za rękę. Nawet nie poczekał na odpowiedź. Bramka została otwarta. Poczułam,że James położył obie ręce na moich biodrach i drepcze krok w krok za mną. James zdjął plecak i bluzę i położył na naszych miejscach.
-Żeby nam nikt nie zajął. Mamy jeszcze pół godziny. Chodź...napić się czegoś.
Wpadliśmy do sali piętnaście minut po rozpoczęciu. Jeszcze czułam jego ręce na swoich plecach. Usiedliśmy na swoich miejscach. James nawet nie drgnął. Wpatrywał się w kolejne kandydatki. Powolutku wsunęłam mu dłoń pod ramię,przytuliłam się do niego. Spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się. James położył swoją dłoń na moich kolanach.
-Gorąco...
Wzrok wbił znów w parkiet,a potem zaczął klaskać jak wszyscy. Zamknęłam oczy. Poczułam się,jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
Czułam fizyczny ból,ale nie na twarzy,tylko gdzieś w okolicach piersi. Otrząsnęłam się.
"Co ja wyprawiam?! Przecież mam chłopaka! Jaka ze mnie idiotka! Znów się nabrałam na te jego gierki!". Powinnam wstać i wyjść,ale nie mogłam. Po prostu nie miałam na to siły.