23 listopada 2014

Rozdział 29

Obudziło mnie słońce. Wieczorem nie zamknęłam  żaluzji i teraz słońce zajrzało mi prosto w oczy. Naciągnęłam kołdrę na
głowę,ale już nie zasnęłam.
"Niedziela. Trzeba wstać,zjeść coś,wykapać się i ogarnąć pokój. Ale mi się nie chce. Ciekawe,że jak chodziłam do tamtej
szkoły,to uczyłam się w biegu. Potrzebowałam pół godziny,żeby napisać wypracowanie albo coś przeczytać do klasówki. Teraz mam niby całe dnie wolne i z niczym nie mogę zdążyć. Wstaję".
W tym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych.
-To niby jakie miały by być... Ty najprostszej sprawy nie potrafisz...Owszem,można... -doszły mnie przyciszone głosy Agnes i Ross'a.
"Jeszcze pół godzinki. Pół godzinki i wstaję,ale na razie nie mam ochoty ich oglądać. Jeszcze chwila" Poklepałam poduszkę,oparłam ją o ścianę i położyłam na niej głowę. Oczy same pobiegły do zdjęcia Rocky'ego.  Wczoraj się nie widzieliśmy. Nie mógł. Wrócił do domu późno,bo był z mamą na zakupach,musiał coś tam pomóc jej nosic.
"Tylko z James'em strasznie głupio wyszło. Co za diabeł mnie pokusił! Kiedy byłam jeszcze na tym obozie,fakt...przespałam się z nim,ale to był tylko raz.  Nikt mnie nie zmuszał. Zrobiłam to na własne życzenie i przez własną głupotę. O rany,ale wstyd. -poczułam,jak się czerwienie,i mimo że w pokoju nikogo nie było,naciągnęłam kołdrę twarz. -Nie będę o tym myśleć.
Było,minęło. Zapominam o tym. Nikt nic nie wie i tak ma zostać. W końcu nic wielkiego się nie stało. Szkoda tylko,że nie można za pomocą jakiegoś urządzenia wymazać tych chwil z pamięci James'a. Wtedy naprawdę nie byłoby problemu. Zapominam!".
Już nie chciało mi się leżeć. Rocky na zdjęciu miał dziwnie surowy wzrok. Poczułam,że szybko muszę się czymś zając.
Wstałam,błyskawicznie pościeliłam łóżko,podeszłam do okna,kilka razy przeciągnęłam się i poszłam do łazienki.
W przedpokoju,przed szafą z lustrzanymi drzwiami,stała Agnes. Spryskała tafle lustra pianką do mycia i coś pisała.
Przekrzywiłam głowę i odczytałam.
-Piszesz wiersze?
Agnes błyskawicznie zamazała wyrazy.
-Nie. -uśmiechnęła się do mnie.
O wierszu ani słowa. Postanowiłam to uszanować i zmieniłam temat.
-Co z tobą i Ross'em?
-A co ma być? Trochę się kłócimy,ale to normalne. Niektórzy faceci to totalni idioci.
-Co masz na myśli?
-Nic,nic. Mniejsza z tym.

*Agnes*
Jaka ja jestem głupia! Mało brakowało a bym się wygadała,ale nie mogę jej tego zrobić. Wiem,że bardzo jej na nim zależy,a z tego co widziałam  dotychczas to jemu CHYBA tak samo. Wzięłam do ręki komórkę. Były dwie wiadomości.  Od Rocky'ego:
"Nędza. Casey nie chce słuchać,że to koniec. Jest roztrzęsiona,grozi,że sobie coś zrobi. Wczoraj na Gadzie z Alex było OK".
Druga wiadomość też była od Rocky'ego.
"Błagam,zajmij jakoś Alex,żeby do mnie nie przyszła,bo gnam do Casey. Właśnie mi napisała,że wzięła całe opakowanie tabletek przeciwbólowych,a jest sama w domu. Z góry dzięki".
Co za kretyn! On prowadzi podwójne życie czy jak?! I ja mam się przejmować jakąś Casey? Nie będę mu pomagać oszukiwać Alex. Naważył piwa,to teraz niech sam je wypije!
W tym momencie przyszła wiadomość od Alex:
Dlaczego rano byłaś taka dziwna? Ehh...nie widziałam się z Rocky'm ,bo był na zakupach z mamą. Wieczór na pewno spędzę razem z nim".
Zacisnęłam zęby i wystukałam wiadomość.
"Błagam,spław Rocky'ego. Musze koniecznie się z Tobą zobaczyć! Koniecznie! Gdzie jesteś?"
Alex: Poszłam do centrum. Czemu? Co się stało? A Rocky'ego odwołam.
Agnes:To nie jest rozmowa na esemesy,zaraz do Ciebie przyjadę.
Zapiszczała komórka.
Rocky: "Wielkie dzięki. Alex właśnie mi napisała,że masz coś super pilnego i dziś wieczorem nie może. Jeszcze raz dzięki".

1 komentarz: