28 lipca 2014

Rozdział drugi

Po wczorajszej do połowy nie przespanej nocy spędzonej na pogaduchach z Agnes,bez problemu wstałyśmy...a raczej Agnes wstała bez problemu...ja jestem leniem
i śpiochem więc to mówi samo za siebie...
-Wstawaj leniu!-brunetka wzięła dzban zimnej wody i prysnęła mi nią prosto w twarz,abym się obudziła.
-Jezu! Co to? -wrzasnęłam jak oburzona,szybko się obudziłam,ale byłam jeszcze zaspana więc kompletnie nie wiedziałam co się dzieję. Także...jak to ja zawsze
 robię atakuje gdy ktoś mnie atakuje,więc chwyciłam za rękę tego ktosia,wykręciłam,obróciłam i rzuciłam z hukiem o podłogę.
-Ała.-zamrotała pod nosem Agnes.
-Jezu,przepraszam,nie wiedziałam że to ty. Żyjesz?
-Jakoś żyje.-podałam jej rekę i pomogłam wstać. -Rany ty zawsze tak katujesz ludzi?
-Czasami,gdy jest taka potrzeba.
-Wow.
-W końcu mój czarny pas się do czegoś przydaję.
-Masz czarny pas w karate?!  Nie gadaj!
-Hyh,to nic takiego naprawdę.-uśmiechnęłam się i spakowałam książki.
-Ale kiedy? Jak?
-Ehh miałam 12 lat,dawno..
Pojechałyśmy razem do szkoły,Agnes pobiegła jeszcze do sklepu coś załatwić,a ja poszłam już do szkoły.Szłam w stronę klasy z napojem, książkami w rękach,zajęta
pisaniem smsów na telefonie,nagle wpadłam na jakiegoś długowłosego bruneta.Wylał mi napój,przez niego upuściłam książki,a na dodatek mój telefon...upadł na płytki
 i pobił się ekran,nie daruje mu tego.
-Baranie jak łazisz?!-wrzasnęłam. 
-Przepraszam,nie zauważyłem.-podniósł moje książki.
-Zobacz co narobiłeś.
-No przepraszam,kupie ci nowy telefon.
-Nie dzięki,poradzę sobie bez twojej łaskawej pomocy.
-A może wyskoczymy gdzieś w sobotę?
-Nie dziękuje,ile razy mam mówić?
-A ja ile razy mam prosić.No nie bądź taka.
-Sorka mam inne plany..
-Jakie?
-W sumie to...-zacięłam się. Żadne.
-To daj się zaprosić.
-To randka?
-A jeśli powiem że tak?
-To pomyślę nad tym...
-Tak,to jest randka.
-Skoro tak,to...zgoda umówię się z Tobą.
-Super.To przyjadę po Ciebie o 8.00.
-Ok,tu masz mój adres.-zapisałam mu adres na kartce.
Poszłam do domu,zjadłam obiad,byłam mega uradowana,musiałam sie z kimś  podzielić tym że chłopak zaprosił mnie na randkę,ale nie miałam telefonu...więc sama
poszłam do Agnes. Stałam już pod drzwiami,nie mogłam ustać w miejscu,gdy tylko mi otworzyła bez przywitania wpadłam do jej pokoju jak burza.
-Ejj coś się stało?-zaśmiała się.
-Stało się coś wspaniałego!
-No opowiadaj!
-Idę na randkę!
-Aaaaaaa!!!-piszczałyśmy razem z zachwytu.  -Dobra,to jak on ma na imię?-zapytała moja przyjaciółka.
-Wiesz,w sumie to nie wiem,ale jest mega przystojny.
-No to gratuluję,pomogę ci wybrać ciuchy.
-Dzięki,słuchaj mam do Ciebie ważną sprawę.Pójdziemy do mnie?
-Jasne,jestem ciekawa co jest takie ważne.-uśmiechnęła się.
Po jakiejś godzinie doszłyśmy do mojego domu,byłam na maksa podekscytowana żeby podzielić się moim doskonałym pomysłem z moją przyjaciółką,byłam ciekawa czy
 się zgodzi i jak na to zareaguje.
-Słuchaj,czy nie nudzi Cię już to że mieszkasz sama?
-No trochę,mieszkam razem z bratem,ale...
-Ale...-chciałam żeby dokończyła za mnie.
-No ale on niedługo wyjeżdża za granicę.Co masz na myśli?-dziewczyna zupełnie nic nie podejrzewała.
-Chce żebyśmy zamieszkały tutaj razem.
-Tutaj? Razem?
-Tak! Co ty na to? Zgadzasz się?
-Wow! Jasne! Tak!  Oczywiście!-krzyczała i piszczała ze szczęścia.
-Super,nawet nie wiesz jak się cieszę.-uśmiechnęłam się. -Więc tak,praktycznie wiesz gdzie już wszystko stoi i w ogóle,ale musimy zrobić remont sypialni,pomożesz
 mi?
-Jasne,od tego ma się przyjaciół.
Byłyśmy już w sypialni,gdy weszłyśmy nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom.Wszędzie kurz,bałagan jednym słowem artystyczny nieład po prostu.
-Ugh,co tu się stało?-skrzywiła się Agnes.
-No wiesz,od śmierci babci tu nie zaglądałam.
-Oww to trzeba będzie tu posprzątać,oww wiem ja postawie swoje łóżko tutaj.-pokazała.
-Dobra,to ja swoje tutaj.
-Możemy pomalować pokój na biało.
-Lub czarny,czarny jest spoko. Nad łóżkiem powieszę ludzki mózg z lejąca się krwią.
-Nie sądzisz że czarny to trochę mroczny kolor?
- Dlaczego? Lubie ten kolor,jest taki odprężający.
-No spoko,jak chcesz.-popatrzyła się  na mnie jak na wariatkę.
-Nie martw,się jakoś dojdziemy do porozumienia. -rzuciłam kpiący uśmiech.
Nazajutrz wszystko było już gotowe,nasza sypialnia wyglądała jak z bajki.Moja połowa była czarna,a połowa Agnes miała biały kolor.
Szykowałam sie na randkę z mega przystojnym chłopakiem,którego imienia nawet nie znałam,ale wiem że strasznie mi się podobał,a ja chyba jemu też. Gdy zapukał
do moich drzwi,serce zabiło mi mocniej,poczułam coś dziwnego tak jakby motylki w brzuchu,no cóż chyba się zakochałam...
-Hej piękna.-zaskoczył mnie.
-Cześć,to co idziemy?
-Jasne,panie przodem.
-O dzięki,to co będziemy robić?
-Nie wiem czy to nie przesada na pierwszej randce może...wpadniesz do mnie? Poznasz mamę.
-Nie,spoko serio,chyba nie.Nie będę się narzucać,nie musiałeś.
-No wiem,ale byłoby miło.
-To chętnie.To co idziemy?-chłopak otworzył mi drzwi do swojego srebrnego Kabrioletu,a ja no wsiadłam..
-Może,poznamy się jeszcze raz? jestem Rocky.
-Mam na imię Alexandra ,ale wolę jak mówią na mnie Alex.
-Hyh,miło mi.-podaliśmy sobie czule dłonie,po 2 minutach zrobiło się niezręcznie i odłączyliśmy się od siebie.
Po godzinnej jeździe i miłej rozmowie,byliśmy już na miejscu.
-Proszę bardzo,to mój skromny pałacyk. -otworzył mi drzwi do domu.
-Całkiem ładnie tu masz.
-A właśnie poznasz mojego brata.
-Masz brata?
-Tak,zaraz Ci go przedstawie.Ross!-zawołał brata.
-Cześć,kto to?
-To jest Alex,Alex to jest Ross.-podał mi rękę,przywitaliśmy się.
-Fajna laska z Ciebie-powiedział stanowczo Ross.
-Stul twarz.Słuchaj nie jesteś w moim typie,ani trochę mnie nie interesujesz,więc spadaj zarywać do innych dziewczyn.
-Dobra,to ja lece pograć w piłkę z chłopakami,narazie.
Rocky przyprowadził mnie do kuchni,tam była jego mama,wydawało się że była miła..
-Cześc mamo-przywitał się Rocky.
-Cześć synku,o matko! to dziewczyna!-poczułam się jakoś tak niezręcznie i dziwnie.
-Dzień-dobry-przywitałam się.
 -O matko! Cześć-przytulała mnie. -Czekaj,ty jesteś..
-Alexandra Valentine.
-Mamo,to ja może pokaże Alex dom.-powiedział Rocky.
-No jasne.Fajnie,że jesteś-powiedziała jego mama uśmiechając się.
-Dziękuję.-odezwałam się.

c.d.n

3 komentarze:

  1. kiedy dasz next ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mam dawno napisany :) Postaram się dodać w środę lub czwartek :)

      Usuń
  2. Super!
    Dawaj szybko ten next!!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń