5 września 2014

Rozdział 23

-Długo śpi?
-Ponad godzinę. Strasznie płakała,gdy przyszłam.
-Pytałaś ją dlaczego?
-Głowa ja boli.
-Akurat! Jak się ma siedemnaście lat,to nie płacze się z byle powodu.
-Głowa ją boli,to nie jest byle powód. O co ci chodzi?
-Wy,kobiety jesteście takie kruche. Rozklejacie się z głupiego powodu,to jest chore moim zdaniem.
-Ej Ross widziałam,że ostatnio zafascynował cię świat poezji. Czytałeś i nic ci to nie dało? Nie wyczuwasz,że to coś subtelnego?...Ona płacze z powodu czegoś innego.
-Czego? Coś się stało?
-Stało się! Ona tęskni.  Te 3 miesiące są dla niej jak całe życie. To nie jest dla ciebie "coś subtelnego"?
-Chyba nie. W ogóle o co chodzi?
-Przeżycia psychiczne. Człowiek ma psychikę,życie wewnętrzne. Pamiętasz jeszcze takie pojęcia? Kojarzą ci się z czymś? Już rozumiesz?
Nie spałam już od kilku minut,ale teraz za nic nie chciałam otworzyć oczu i zobaczyć pochylonych nade mną przyjaciół. Po kilku minutach plac boju był pusty. Wtedy
 wstałam. Włączyłam komputer i weszłam na Gadu-Gadu. Rocky był dostępny.  Poskarżył się mi na beznadziejną pogodę,a ja mu na masę nauki  w szkole. Tak bardzo chcieliśmy się spotkać,ale wiedzieliśmy że to przecież niemożliwe. Następnego dnia wyglądałam koszmarnie. Pod moimi oczami widniały dwie ciemne podkowy,usta obrzmiałe,nawet włosy wyglądały na przemęczone. Weszłam do szkoły z bólem głowy. Agnes,która wyszła do szkoły wcześniej niż ja,siedziała w szatni. Było tam jeszcze kila osób,ale pozostałym mrugnęłam tylko jakieś ogóle "hej".
-Cześć,Alex. Ciężka noc?
-Ciężkie życie.
-Właśnie...-powiedziała cicho Agnes.
Uważnie spojrzała na mnie.
-Coś nie tak? -zapytała.
-Nie,wszystko dobrze.
-Na pewno? Jakoś dziwnie wyglądasz.
-Tak,na pewno. Nie martw się.
-Będę się martwic,toś ty moja kumpela. -szturchnęła mnie lekko w ramię.  -Może pójdziemy gdzieś potem? Do kina albo na zakupy?
-Nie jestem w nastroju.
-Dlaczego?
-Mówiłam ci. Nie mam ochoty. To wszystko mnie dołuje. Matura,prezentacja,egzaminy...Nie daje rady.
-Jasne,rozumiem. Widziałam kiedyś taki napis na koszulce: "Żyj tak,jakby nie było jutra".
Obie czułyśmy się niezręcznie. Chciałyśmy porozmawiać,a nie umiałyśmy. Dopiero gdy do szatni wpadł Ross,uśmiechnęłyśmy się do niego,jakby przybyła odsiecz.
-Ale mam dobry dzień!  Nie uwierzycie!
-Co się stało? -zapytałam roześmiana.
-Okropnie boli mnie brzuch.
-I co w tym dobrego?
-To,że zwalniam się ze szkoły. Ostatnie dwie lekcje. A co u was?
-W porządku. -powiedziałyśmy jednocześnie.
Kłamałam. Robiłam dobrą minę do złej gry.  Tak bardzo chciałabym,żeby u mnie też było w porządku. Żebym mogła tak powiedzieć. Przebierałyśmy się na WF. Nie znosiłam tego przedmiotu i wszystkiego,co się z nim wiązało,a w szczególności przebierania się w ciasnej,zatęchłej szatni,na oczach wszystkich koleżanek.  Na niczym nie mogłam się skupić.

1 komentarz: