Następnego dnia poszłyśmy do szkoły,byłam już trochę w lepszej formie,ale nadal czegoś mi brakowało i wyglądałam jakbym miała anemię. Szłyśmy w stronę klasy...
-Cześć dziewczyny! Ktoś krzyknął za naszymi plecami,ale nie mogłyśmy pojąc kto to. Odwróciłyśmy się,aby to zobaczyć. Przed nami stał Rocky.Opalony,uśmiechnięty. Oczy mu błyszczały,włosy lśniły. Wyglądał na bardzo z siebie zadowolonego. Aż biła z niego pewność siebie. W sekundę krew odpłynęła mi z twarzy. Rzuciłam mu się na szyje.
-Cześć! Co ty tu robisz? Miałeś wrócić dopiero za kilka dni.
Nie było to zbyt mądre pytanie,ale byłam mu wdzięczna. Mogłam zapytać o coś innego i byłoby o wiele gorzej.
-Chciałem robić Ci niespodziankę. Udała się?
-No jasne,że tak! -pocałowałam go.
-To ja już sobie pójdę. -powiedziała Agnes i odeszła. Nagle nie wiadomo skąd,ktoś do mnie podszedł. Jakiś chłopak,nie znam typa.
-Cześć,co za spotkanie! To naprawdę ty?
-Znamy się?
-Właśnie znacie się?-wtrącił Rocky.
-Alexandra Valentine,tak?
-No tak...a ty jesteś? Bo nie kojarzę. -powiedział za mnie Rocky.
-Alex to najfajniejsza dziewczyna w klubie. Masz bracie,farta. Na obozie była numer jeden,jeśli chodzi o...to znaczy wszyscy chłopcy o niej gadali.
-Mam szczęście i to ogromne.-pocałował mnie we włosy.
Zauważyłam,że tajemniczy ktoś leciutko się do mnie uśmiechnął. A ja chyba powoli zaczynałam sobie przypominać.
-My już pójdziemy. -rzuciłam i złapałam Rocky'ego za rękę.
-Odprowadzę was kawałek. Szkoda,że już nie trenujesz. Mamy nową na obozie,ale to już nie to. Nie ma twojej klasy i uroku.
Chłopaki się do niej ślinią,ale dla mnie to druga liga. Ja nigdy sobie nie daruje,że nie byłem przed tobą. -spojrzał na Rocky'ego. -No,dobra. Alex,nie gniewaj się. Długo ze sobą chodzicie?
-Ponad dwa lata. -burknął Rocky.
Był zdenerwowany,czułam to.
-Słuchaj. Nie wiem jak się nazywasz,ale...
-Mam na imię James. -warknął James.
-James,żeby było jasne,chciałem ci coś powiedzieć. Alex jest dla mnie kimś ważnym,kimś nadzwyczajnym i...bardzo ją kocham.
-Fajnie,bardzo fajnie. Alex,wybacz,że mu powiem,ale ja zawsze stawiam na szczerość. Powiedziałaś mu o mnie?
-Słucham? -Rocky od razu się najeżył. Przez chwilę podejrzliwie patrzył w moje oczy. -Co niby miała powiedzieć?
-No,właśnie to jest najsmutniejsze,że nawet ci o mnie nie wspomniała,bo nie miała o czym. Prawda,Alex? Nie wiedząc o moim istnieniu,miałem względem Alex pewne plany..
-Nie jestem przedmiotem... -syknęłam,ale mało przekonująco.
-I to się właśnie okazało. Bracie,co ja wyprawiałem,żeby ją wyrwać. Prawda,Alex? I te moje gadki,i te odwiedziny,i te tańce. A ona,słuchaj nic.
-Nic mi nie mówiłaś.
-Nic? Pewnie dlatego,że nawet na mnie nie zwróciła uwagi. To cześć. Bardzo fajnie było was spotkać. Rzadko widzi się takie świetne pary. Lubię zakochanych,wiernych sobie ludzi. To czołem,do następnego razu. Cześć,Alex...szkoda...No dobra,lecę.
James sprężystym krokiem odszedł,a Rocky wciąż za nim patrzył. Nie odwrócił wzroku,dopóki chłopak nie zniknął nam całkiem z oczu.
-Co za palant. Dobrze,że już nie masz z nimi nic wspólnego. Sami kretyni. I ty miałabyś,bo pęknę ze śmiechu,być z kimś takim? Co on sobie wyobraża? Idiota,prawda?
-Tak. Kompletny idiota. Kompletny.
Wiesz co? Jakoś nic nie skumałam xd Czuję się teraz taka głupia xdd czekam :)
OdpowiedzUsuń