Nazajutrz rano dopadł nas lekki kac,ale razem pojechaliśmy samochodem do szkoły. Po roku nieobecności ta cholerna żmija wróciła. Myślałam,że pozbyłam się jej na dobre. Mam nadzieję że już da sobie spokój i nie będzie się kleić do mojego tygryska. Niestety,myliłam sie byłam cholernie zazdrosna... Czekało na nas kolejne przedstawienie w którym...MEGAN MA SIĘ CAŁOWAĆ Z ROCKY'M!! NIE WIERZĘ!! BŁAGAM POWIEDZCIE ŻE TO TYLKO STRASZNY KOSZMAR I USZCZYPNIJCIE MNIE!!
W drodze do domu,nie odezwałam się do Rocky'ego ani słowem. On dużo do mnie mówił,ale ja nawet nie reagowałam.
-To co widzimy się jutro? -zapytał.
-Może.-rzuciłam niezadowolona.
-No spoko,dasz buziaka na pożegnanie?
-Pa.-trzasnęłam drzwiami i poszłam.
Weszłam oburzona do domu.
-Ale jestem wściekła!!
-Ej młoda spokojnie,co się stało?
-Ciesz się że nie byłaś dzisiaj w szkole,czeka nas kolejna sztuka.
-No i?
-MEGAN MA SIĘ POCAŁOWAĆ Z ROCKY'M!! Rozumiesz?!
-No i co w tym złego?
-Co złego? Ona ma się całować z MOIM chłopakiem!! Rozumiesz?
-Jesteś zazdrosna?
-Nawet nie wiesz jak bardzo!! Ktoś chce się bić? -zapytałam wściekła.
-Masz walnij poduszkę. -trzymała czarną poduszkę jedną ręką.
-Chętnie.-powiedziałam zadziornie,i z całej siły walnęłam pięścią w poduszkę. Wyobrażałam sobie że to twarz Megan. To było dość przyjemne.
Jutro to obrzydliwe przedstawienie w szkole. Będę musiała gapic się jak ta zdzira całuje mojego faceta. NIENAWIDZĘ JEJ ZA TO!! W sumie to nie tylko za to.
Rzuciłam plecak w kąt i rozejrzałam się po swoim pokoju. Czułam się jakbym była tu obca. Jakbym była tu pierwszy raz. Trzeba posprzątać. Fakt niezaprzeczalny. A jak tak nie lubię tego robić. Jak zacząć? Najlepiej od góry. Wyciągnęłam książki z najwyższej półki,wytarłam kurz i wstawiłam z powrotem. Zanim się obejrzałam,minęło już pół godziny. A ja wreszcie wszystko sprzątnęłam. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Wpadł Rocky. Nie mogłam wpuścić go do mojego pokoju,sama nie wiem czemu. Zaczął opowiadać jaka to jestem wspaniała,i że ten pocałunek na pewno nie będzie nic znaczył. Wiec chyba nie powinnam być zazdrosna. Nie wiem sama co robić. Powinnam mu ufać,ale na sam widok tej podstępnej żmii chce mi się wymiotować. To co zrobię jak się zaczną miziać przy wszystkich? Wolę o tym nie myśleć.Długo to nie trwało,bowiem Agnes przyszła z Ross'em. Obgadaliśmy pół klasy,a najbardziej Megan. Doszliśmy do wniosku,że jeśli mieszka w takim wypasionym domu
i stać ją na szpanerskie i tak drogie ciuchy,to musi być,tak na pewno jest forsiasta. I tak na pogaduchach zszedł cały wieczór,Rocky i Ross rozeszli się do domu.
Szkoda.
-I jak przygotowana na jutro?
-W jakim sensie?
-No Megan będzie...
-Nie przypominaj mi,bo zaraz Cię...uduszę.
-Spoko,spoko. Nie denerwuj się tak. Ale rozumiem,że Rocky chyba nic do niej nie czuje?
-No niby tak,ale nadal się boję.
-A co jeśli Rocky tego chce? -zapytała moja przyjaciółka z przejęciem w oczach.
Zamilkłam. Zamurowało mnie. Zamurowało.
-Nie,jestem pewna że nie. -powiedziałam pewna,ale po chwili się zmartwiłam.
Leżąc w łóżku wielokrotnie odtwarzałam sobie słowa Agnes i nie znajdowałam na nie odpowiedzi. Żadnej. Dosłownie. Chyba mnie naprawdę przymuliło.
Biedna zazdrosna Alex :c A Agnes jak zwykle ta mądra XD Czekam na next :)
OdpowiedzUsuń