Była ósma rano,kolejny piękny dzień. Śniadanie zjedzone,ja już dawno na nogach. Agnes,która wczoraj miała gorączkę z powodu przegrzania,dziś musiała cały
dzień zostać w domu. Umyta z wilgotnymi włosami siedziała na krześle i wpatrywała się w telefon.
-Czekasz na sms od ukochanego,c'nie? -zapytałam pakując książki do torby.
-Taak,a dlaczego pytasz?-zapytała.
-A tak sobie,wiesz ciesze się że jesteś szczęśliwa.
-Aww,dzięki Alex.-powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha. Była śmiertelnie znudzona upałem,jedzeniem,brakiem szkoły. Życiem po prostu...ale też czekała aż Ross
się do niej odezwie.
-Ej,a może pogadam z Ross'em i sprawie żeby tu posiedział trochę z tobą?
Moja przyjaciółkę zatkało. Spiorunowała mnie wzrokiem. Nie spodziewała się takiej propozycji ode mnie.
-Serio? mówisz poważnie?
-Oczywiście,przy okazji sobie z nim pogadam.
-Jeśli byś mogła,to spoko.-zgodziła się.
Dotarłam do szkoły,od razu zobaczyłam Ross'a opartego o szafki.
-Hej!-krzyknęłam,żeby mnie usłyszał. -Ej,musimy pogadac.-podeszłam do niego.
-Spoko,ale proszę nie bij. -wydawało mi się że wiedział kto rządzi tej szkole.
-Ej,uspokój sie. Nie mam zamiaru Cię bić,przyszłam przeprosić. -chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-Za co?
-Noooo..-zacięłam się. -Za to,że byłam zazdrosna i za to że Cię pocałowałam,nie powinnam tego robić.
-Dziewczyno,to było ekstra.
- Dzięki?.-powiedziałam obojętnie.
-A ja przepraszam,że nazwałem Cie zołzą. No i....że wtedy Cię podrywałem.
-Ej zluzuj gacie. Normalnie to za takie coś nie odzywałabym się,ale chodzisz z moją przyjaciółką wiec Ci wybaczam.
-Fajnie,dzięki.
-Noo,jeśli nie masz nic do roboty. To idź zaopiekować się swoim ptysiem,jest chora.
-Co?! Dzięki,że powiedziałaś.
Ross był już w drodze do Agnes,a ja siedziałam na stołówce z Rocky'm. Spokojnie jedliśmy sobie obiad,kiedy w naszą stronę szła Megan...grr,podstępna
żmija,zarozumiała dziwka.
-To ja lecę.-powiedziałam cicho.
-Zostań.- powiedział stanowczo Rocky,łapiąc mnie za rękę.
-Hej wszystkim,zgadnijcie co mam? -chwaliła się Megan.
-A kogo to obchodzi? -krzyknęłam zarozumiale.
-Czy ty musisz byc taka wredna? -zapytał wkurzony Rocky.
-Tak,muszę.-powiedziałam stanowczo,Rocky potem się już nie odzywał.
Megan poszła bawić się z kumplami wiaderkami z wodą,oczywiście jak to ona mówi nie "zauważyła' mnie i chlusnęła mi wodą prosto w twarz.
-Ups sory,nie chciałam. -powiedziała kpiąco.
-Stul twarz! -krzyknęłam zdenerwowana.
-Ej no sory,naprawdę nie chciałam. -śmiała sie razem z kumplami,a ja pobiegłam do domu żeby się wysuszyc.
Ross dojechał już do mojej przyjaciółki,za nim jeszcze zdążył zapukac Agnes otworzyła drzwi,bo wiedziała kogo ma się spodziewac.
-Czesc misiu! -krzyknęła i rzuciłą mu się na szyję pełna radosci i stęsknienia.
-Hej,kochanie. Słyszałem że jesteś chora.
-Eee tam,to tylko zwykła gorączka. Ale fajnie że wpadłeś.
-Też się cieszę.-uśmiechnął się do dziewczyny i czule pocałował. -Słodka jesteś.-powiedział i uśmiechnął.
-Hyh,dzięki. -zaśmiała się. -Może obejrzymy jakiś film?
-Chętnie,z tobą zawsze. -pocałował ją raz jeszcze,tym razem namiętnie.
W tym samym czasie ja na maksa wkurzona wpadłam do domu.
-Nienawidzę szmaty! -krzyknęłam. -Ooo cześć Wam,nie przeszkadzajcie sobie. -uśmiechnęłam się sztucznie.
-Wow,kto Cię tak urządził? -zapytała zdziwiona Agnes.
-A jak myślisz? Megan.
-Myślałem,że to twoja przyjaciółka.-powiedział zaskoczony Ross.
-To nie jest moja przyjaciółka. -powiedziałam z głupim uśmieszkiem na twarzy. -Nie rozumiecie? Ona próbuje odbić mi Rocky'ego ,a ja jestem zazdrosna i coraz bardziej się boję.
-No to weź coś z nią zrób.-powiedział Ross.
-Już próbowałam,ale jej się nie da wyeliminować. Jest jak...jak wrzód na tyłku pawiana.
-Fuu. -skrzywiła się Agnes.
-A to jeszcze nic,ona robi to specjalnie bo wie że mogę się wkurzyć.
-To co zamierzasz zrobić?
-Nie wiem,ale nie poddam się bez walki.
Poszłam do swojego pokoju i dzwoniłam do Rocky'ego chyba 15 razy,ale on nawet nie odbierał.
Agnes i Ross oglądali film. Chłopak objął swoją dziewczynę ramieniem i spojrzał na nią z czułością.
-Ross?
-Tak,kotku.
-Obiecaj,że zawsze będziesz mnie kochał.
-Oczywiście. -pocałował ją.
Agnes cicho wstała. Podeszła do stołu i nalała sobie kompotu. Wrzuciła do niego dwie kostki lodu. Wróciła do ukochanego. Usiadła na swoim miejscu. Duszkiem wypiła cały kompot,a kostki lodu połknęła. Rozejrzała się po pokoju,skąd ten dziwny łomot. Niczego nie zauważyła. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała,że łomocze jej własne serce.
Awww :3 Wiesz jak mi poprawić humor :3 A to z sercem to takie w moim stylu xD A tak w ogóle... Ta Megan też mnie denerwuje. Powinnaś wiedzieć xD Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny :* Tyle że też mnie ta Megan wkurza :) Weź coś z nią zrób xD niech umrze :D
OdpowiedzUsuń