8 sierpnia 2014

Rozdział 6

-Jestem tu,już dobrze. Już jesteś ze mną. Wszystko będzie dobrze.
Podniosłam na niego zapłakane oczy i spojrzałam wzrokiem sarenki. Zamknęłam oczy i pocałowałam go. Potem jeszcze raz i jeszcze. Z przyjemnością czułam jak głaszcze moje plecy,jak bawi się moimi włosami. Z całej siły wtuliłam się w jego ciało i poczułam,że właśnie tu,z tym wciąż całującym mnie Rocky'm chce spędzić resztę swojego życia. Rocky przestał mnie całować,wyjął z kieszeni swoich dżinsów paczkę chusteczek i dał mi jedną.
-Czy ktoś ci zrobił przykrość? zabiję go. -powiedział z przekonaniem.
Odruchowo popatrzyłam mu w oczy.
-Tak trochę,jestem trochę zazdrosna..Jestem zazdrosna,o to że Megan odbiera mi całe moje życie.
-Kochanie,ale ona nic nie znaczy.Kocham Cię.-czule pocałował mnie w policzek,wziął za rękę i pociągnął.
Usiadłam mu na kolanach. Objęliśmy się. Wsunęłam Rocky'emu palce we włosy i sama szukałam jego ust.
-Chce to zrobić tylko z Tobą.-wyszeptał mi do ucha.
-Już ja o to zadbam.-powiedziałam cicho,i rzuciłam go na łóżko. Rozebrałam Rocky'ego,po czym sama seksownymi ruchami
 ściągnęłam wszystkie swoje rzeczy. Mojemu tygryskowi aż oczu rozszerzyły sie z zachwytu,a ja byłam już taka podniecona.
Oboje byliśmy już bez ubrań.
-Jestem gotowa-powiedziałam,w tym samym momencie,gdy złapałam jego penisa ręką.
-OHH! -jęknął z podniecenia. Lizał moją szyję,całował piersi. Byłam przyjemnie wilgotna w środku,jęczałam z podniecenia.
-Jesteś po prostu w tym boski.-powiedziałam siadając okrakiem na napalonym chłopaku.
-Ty zawsze wiesz jak mnie zadowolić.-powiedział.
Rocky znów zaczął namiętnie całować moją szyję i piersi powoli zjeżdżając do....swojego ulubionego kącika,gdzie tylko on może zaglądać. Po chwili wsadził swojego przyjaciela i lekko zaczął poruszać,zaraz coraz mocniej. Zaczęłam lekko pojękiwać
,potem coraz głośniej. Zbliżyłam się do jego przyjaciela,chwyciłam i przesuwałam w góre i w dół po swoim brzuchu,dla mnie to była przyjemność,lecz Rocky'emu było jeszcze mało. Trudno zadwolic takiego ogiera. Widziałam to,jego oczy  płonęły w dzikim oczekiwaniu. Podniecało mnie to,jak poruszał swoim przyjacielem i jak ciężko oddychał.
-Teraz pojedziemy po mojemu.-powiedział i mocno we mnie wszedł. Jęknęłam. Po chwili podniecenia odwrócił mnie na brzuch i
wszedł od tyłu.
Jęczałam głośno. Rocky przyśpieszał i zwalniał tempo,podobało mi się to,bardzo. Jeszcze nigdy się tak
 nie czułam,nareszcie poczułam,że naprawdę mu na mnie zależy. Orgazm wypełnił moje ciało,które zesztywniało. Opadłam na
 łóżko.
-To było cudowne… – dyszałam.
 Zmęczyliśmy się,więc po godzinnym ostrym sexie poszliśmy spać. Nie do końca pamiętam,gdzie była Agnes. Pewnie u Ross'a.
 Postanowiłam sobie odpuścić,bo chyba do mnie dotarło że między nimi jest coś więcej niż zwykła przyjaźń. Tak,Alex odpuszcza.
Rano Agnes wpadła do domu,Rocky gdy usłyszał jej wołanie wybiegł przez okno,nie chciał żeby to się wydało. Gdy moja przyjaciółka wróciła do domu,ja właśnie się ubierałam.
-Gdzie byłaś? Rocky wczoraj wrócił do szkoły,a ciebie nie było i strasznie się martwił.-dziewczyna nic nie podejrzewała.
-Niepotrzebnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.-powiedziałam i spojrzałam na swoją komórkę. Była wiadomość. Od Rocky'ego.
"Strasznie tęsknie. Wczorajsza noc była cudowna,kotku byłaś wspaniała! Musimy dokończyć,to co zaczęliśmy. Tym razem dużo ostrzej. Kocham Cię. Żadna dziewczyna nie może się z Tobą równac"
Natychmiast odpisałam: . "Czy ja wiem...a Megan? wykasowałam i napisałam jeszcze raz: "Bardzo dobry pomysł,musimy to kiedyś powtórzyć. Zgadzam się,było cudownie! Też Cię kocham. Bardzo mocno.."Wysłałam.
-Od Rocky'ego? -oczy Agnes zaszkliły się.
-Tak,to od niego.
-Jak się w ogóle poznaliście?-w jej oczach zobaczyłam niezmącony zachwyt. Jej pytanie brzmiało szczerze.
"Jak myśmy sie poznali? Właśnie jak to było?" -zadawałam sobie to pytanie,bo nie mogłam sobie przypomnieć.
-Dobra,nie chcesz to nie mów.-powiedziała obrażona.
-A co ty taka ciekawska?-zapytałam. -Lepiej powiedz co  z Tobą i Ross'em.-rzuciłam.
-Dzięki że pytasz. Jest wspaniale.
-I co? chcesz wyjść za niego za mąż?
-Tak,jasne że tak.
-Yhym,no to życzę powodzenia. -przewróciłam oczami,znacząco.
Ktoś zapukał. Do pokoju wsunęła się głowa Rocky'ego.
-To ja może zostawię was samych,żebyście mogli...no..pogadać. -rzuciła słodki uśmiech,i już jej nie było.
Rocky zamknął za sobą drzwi. Podszedł do mnie i mnie objął.
-Wiem już o wszystkim. Tak mi przykro.
Tak jak myślałam,prędzej czy później prawda i tak wychodzi na jaw. W nocy około 1.00,dowiedziałam się że...mój tata z przedawkowania narkotyków umarł w więzieniu. Ale nie mówiłam nic Rocky'emu.
-Skąd? Kto ci powiedział?-zapytałam i zaczęłam płakać.
-Agnes napisała mi w sms-ie.
Podniosłam ręce i pogłaskałam Rocky'ego po twarzy. Dotknęłam jego brody,policzków,czoła.  Wsunęłam mu palce we włosy.
Zamknęłam oczy.
-Alex,jesteś najcudowniejszą dziewczyną,jaką kiedykolwiek...
-Wiem,Rocky. Ty też jesteś.
Potem już nic nie mówiliśmy. Tylko zasnęliśmy przytuleni do siebie. Rocky wstał,ja dalej spałam,okrył mnie kocem,pocałował w policzek i wyszedł bezszelestnie. Kiedy wychodził już do domu,w tym samym czasie przyszła Agnes.
-Ej stary,coś słabo się czuje.-powiedziała zadyszana.
-Woo,masz gorączkę. Co wy robiliście z moim bratem? Coś zakazanego?-zaśmiał się.
-Nie,no coś ty....no może trochę.
-Hyh,no to się połóż,a ja będę leciał. Na razie.
-Cześć.
Gdy Agnes się położyła,zapiszczała jej komórka.
"To na pewno sms od Ross'a. Zmartwił się,i pyta o co chodzi. Żeby tylko tu nie przyjechał" -pomyślała.












1 komentarz: