*Agnes*
Dzisiaj nasza osmio tygodnica,wieczorem ma przyjśc Ross. No więc ten wieczór spędzimy całkiem sami. Pozbyłam się Alex z domu,nie pytałam jej gdzie idzie i w ogóle. Bo praktycznie prawie mnie to nie obchodziło. Jestem prawie pewna,że jest z Rocky'm.
AHH,już nie mogę się doczekać tego wieczoru. Wstałam z łóżka,bo do południa leżałam. Ale muszę sie wziąsc za romantyczny nastrój. Kolacja przy świecach i takie tam. Jeszcze nigdy nie czułam w sobie takich emocji. Nie wiem czemu,ale się denerwuje.
Okropnie. Może nie ma czym. Mam nadzieję. Przygotowałam kolację,tylko żartowałam z tymi świecami. To byłoby jakieś takie dziwne. Wystroiłam się w najdroższą sukienkę kupioną na zakupach kiedy byłam z Alex,za praktycznie wszystkie moje oszczędności. Ale warto było. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-To na pewno Ross. -pomyślałam. -Otwarte!-krzyknęłam poprawiając fryzurę.
-Łał,wyglądasz bosko. -komplementował -Wesołej ośmio tygodnicy! -krzyknął i wyjął zza pleców bukiet czerwonych róż. Pocałowaliśmy się.
-Siadaj. -powiedziałam
-Czekaj.. Dzisiaj ja zabiorę Cię na prawdziwą kolację w prawdziwej restauracji. -powiedział i wziął mnie pod ramię.
-Łał,nigdy nie byłam w takiej prawdziwej restauracji. -powiedziałam trochę zawstydzona. Fakt odkąd moi rodzice zmarli nie
mogłam sobie pozwolić na takie luksusy. Żyłam skromnie razem z bratem. Przed wyjazdem jeszcze musieliśmy jeszcze wstąpić do brata Ross'a. Nie spodziewałam się tak nikogo innego tylko Alex. Siedzieli na kanapie i oglądali film. Alex trzymała nogi na kolanach Rocky'ego. Nie wiem,i chyba nie chce wiedzieć co się tam działo.
-Grzecznie się zachowuj,i nie porysuj mojego cuda.-powiedział Rocky,rzucając mu kluczyki od samochodu.
-Możesz byc spokojny brat. -krzyknął i wyszliśmy. Po 30 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Ta restauracja była nieziemska,
ogromna. A w środku? Luksus. Dawno nie widziałam czegoś takiego. Po prostu cudownie. Mogłabym tak zostać całe życie,z moim kochanym. Siedzieliśmy już i jedliśmy wykwintną kolacje.
-Chciałbym spędzić z tobą całe swoje życie.-powiedział czule Ross,złapał mnie za ręce i pocałował.
-Ja też tego pragnę. -pocałowaliśmy się namiętnie.
Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. O dziwo Alex jeszcze nie było. Pewnie została u Rocky'ego na noc. Nagle mój kochany podszedł do mnie.
-Słuchaj,chce ci coś powiedzieć.
-Co takiego?
-Pół roku temu wrzuciłem swój filmik do sieci. Goście z tej branży go zobaczyli i im się spodobało. Pokazali go producentowi
płyt i powiedział że chce się ze mną spotkać,żebym zaśpiewał ten kawałek -cieszył się.
-Łał,to wspaniale. Gratuluję!! -przytuliłam go. -A o czym on jest?
-O miłości.
-Zaśpiewaj. -na moją prośbę Ross przysiadł do pianina,które stało w rogu kuchni i zaczął śpiewać.
-Łał,jest fantastyczna.
-Tak,dlatego ty zaśpiewasz ją ze mną.
-Ja? Tą piosenkę? Nie ma mowy.
-No weź,wiem że kochasz śpiewać. I masz niesamowity talent. Razem możemy dać czadu. Masz tylko jedną szansę by nie dojść
do błędu. Jeśli jej nie wykorzystasz to możesz upaść . To co zgadzasz się?
-Raz sie żyje. Taaak! -krzyknęłam,a chłopak mnie przytulił i pocałował.
Spędziliśmy tę noc na oglądaniu horroru. Alex jeszcze nie wróciła. Jutro już wtorek,ich rocznica. Może chcą się nacieszyć sobą...nie mam pojęcia.
-Słuchaj Agnes. Tak sobie pomyślałem...-ciągnął zdanie Ross. -Alex i Rocky mają jutro rocznice? Tak?
-No tak,i?
-Tak sobie pomyślałem,że możemy zrobić im niespodziankę.
-W jakim sensie?
-A w takim żebyśmy zagrali to dla nich i dla producenta. Wiesz..piosenka o miłości.
-W sumie nawet dobry pomysł.
-Wiem,bo ja go wymyśliłem. -przechwalał się.
-Oj ty mój. Masz dobre pomysły. Poczochrałam go po głowie,tworząc mu artystyczny nieład. -To gdzie mamy grac?-zapytałam.
-Przed szkołą,ja zadzwonię po producenta,a ty pójdziesz po naszych zakochanych.
-Okej. -pocałowałam go na pożegnanie a on odwzajemnił pocałunek.
Obudziłam się wtulona do Rocky'ego. Przypomniało mi się,że dzisiaj mija rok odkąd jesteśmy razem. Nie wierze,że to już takdługo trwa. Tak bardzo go kocham. Moje życie bardzo się zmieniło od kiedy go poznałam. Totalnie zawrócił mi w głowie. Rocky przywitał mnie czułym pocałunkiem. Chyba pamięta.
-Hej kochanie. Dobrze spałaś? -zapytał.
-Tak,dzięki.
-Zbieraj się do szkoły,a ja pójdę do samochodu.
-No dobra.
Czekałam na niego w kuchni,zebrana do szkoły z torbą i w ogóle. Przyszedł. Coś chował za plecami. Ale nie chciałam podglądać co to takiego. Podszedł do mnie,wręczył mi pudełko.
-Co to takiego? -zapytałam ze łzami w oczach.
-Zobacz sama.
Otworzyłam pudełko,w nim leżała śliczna srebrna bransoletka.
-Jest cudowna,dziękuje. -przytuliłam go mocno i pocałowałam.
Pojechaliśmy do szkoły. Cały czas chodziliśmy za rączki. Mam wielkie szczęście,że znalazłam takiego wspaniałego chłopaka.
Nagle do szkoły wpadła Agnes.
-Hej,o jedenastej przyjdźcie pod szkołę. -powiedziała zadyszana.
-Ale po co? -zapytał Rocky.
-Nie ważne,macie przyjść. To na razie,cześć. -powiedziała i pobiegła. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
Punkt jedenasta. Poszliśmy za rączkę pod szkołę. Mnóstwo ludzi przyszło,nie wiadomo jeszcze po co. Parę minut później znikąd
pojawiła się Agnes razem z Ross'em. Agnes wystrojona,Ross w sumie też.
-To dla was.-podeszła do nas i powiedziała do mikrofonu.
Ross wyszedł na środek szkolnego placu.
-Słuchajcie. Alex i Rocky mają dzisiaj ważne święto. Mija rok odkąd zostali parą. Ta piosenka będzie dla nich.
-Aww,to słodkie.-powiedziałam czule do Rocky'ego.
-Nie patrz tak na mnie,to nie był mój pomysł. W refrenie piosenki Rocky odwrócił mnie do siebie,pocałowaliśmy się namiętnie.
Złapał mnie od tyłu w pasie i kołysaliśmy się w rytm romantycznej piosenki. To było nieziemskie. Najlepsza rocznica ever!!
Kocham moich przyjaciół. Ciekawe czyj to pomysł. Po piosence,Agnes i Ross podeszli do nas.
-Wszystkiego najlepszego!! -krzyknęli równocześnie.
-Hym,dzięki wam za to wszystko.
-Nie ma sprawy,było fajnie. Oj chodźcie tu,Misiaka. -przytuliliśmy się we czwórkę.
Nadszedł wieczór. Ja i Rocky zamierzamy świętować. Przy kolacji,lampce wina,oglądając film itp. Trochę nas poniosło z tym
winem. Ale ja wypiłam tylko jedną czy dwie lampki,no trzy,ewentualnie osiem. Ledwo trzymając sie na nogach z trudem
doszłam z Rocky'm do sypialni. Oczywiście nie położyliśmy się spać.
Wykorzystaliśmy to,że jesteśmy pijani bo dzięki temu nasz sex będzie ostrzejszy i jeszcze bardziej przyjemniejszy. Nie wiem
co sobie wtedy myśleliśmy. Rzucił mnie na łóżko,rozebrał. Po kilku sekundach ja też to zrobiłam. Był nade mną,kiedy zaczęłam bawić się jego penisem. Wzięłam jego przyjaciela do buzi i zaczęłam delikatnie ssać,wywołując u chłopaka głośny jęk. Był tak podniecony i tak obojętny jakby chciał powiedzieć: "Tak mi dobrze,tak mi rób". Pojękiwał z przyjemności. Patrzyliśmy sobie w oczy z pożądaniem i niewyżyciem. Kiedy byłam już przyjemnie wilgotna w środku,on wsadził swojego członka,jednocześnie bawiąc się moimi włosami. Pomagał sobie palcami. Cały drżał. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Po godzinnym
przyjemnym sexie,poszliśmy się umyć i położyliśmy się spać.
To piosenką jest takie cudne <3 Faajnie byłoby zaśpiewać z Rossem :3 A dla ciebie to już w ogóle :D Czekam na next :*
OdpowiedzUsuń