14 sierpnia 2014

Rozdział 11

W drodze do szkoły cały czas chodziły mi po głowie wczorajsze słowa mojej przyjaciółki,nie mogłam dać sobie spokoju. No i jest.  Dzisiaj to przeklęte przedstawienie. Jestem wściekła,ale trochę i ciekawa. Kiedy zobaczyłam wchodzącą do klasy Megan,normalnie mnie zatkało. Innych chyba też.  Miała na sobie
sięgający jej do tyłka płaszcz z cieniutkiego zamszu w kolorze "antyczny róż" kurde! Ale full wypas! Zdjęła go,troskliwie poskładała i schowała do swojej torby udając że to nic nadzwyczajnego. Rozumiem,że ją na to stać,ale czy musi w szkole święcić w oczy swoim majątkiem? W naszej klasie prócz niej,nie ma bogaczy.
Mogłaby się opanować.  Ale cóż,niektórzy lubią szpan. A tak naprawdę to ten płaszcz nie pasuje kolorystycznie do czerwonych podkolanówek,które nałożyła na rajstopy. Oprócz pieniędzy trzeba jeszcze mieć gust,halo! W sumie to jestem trochę zadowolona,odrobinkę się boję,i jestem na maksa zazdrosna.
ZADOWOLONA-bo ja też dostałam role w tym przedstawieniu. Gram jej fałszywą przyjaciółkę,która potem ją zabija.
PRZESTRASZONA-bo boję się,że ta żmija przyłoży ten swój pysk do ust Rocky'ego i obślini go całego.
ZAZDROSNA-bo TA SMARKULA BĘDZIE CAŁOWAŁA MOJEGO TYGRYSKA!!
NIEEE!!! teraz jest właśnie ta chwila,Megan całuje Rocky'ego. Robi mi się niedobrze,chyba zaraz zwrócę swoje śniadanie. Ale Rocky chyba nie za bardzo to lubi. Jeden zero dla Ciebie! Teraz moja chwila sławy.
*Megan upadła na podłogę,a ja jako jej "fałszywa" przyjaciółka jej pomagam*
-Megan proszę Cię obudź się!! nie możesz mi tego zrobić!! -powiedziałam swoją kwestię,udając że ją ratuję.
*Właśnie weszli funkcjonariusze policji,a ja uciekłam. Przesłuchują Rocky'ego w sprawie zabicia Megan* hahaha
-Przyznaj się,to ty ją zabiłeś? -zapytał kolega przebrany za policjanta.
-Kochałem ją!-krzyknął Rocky,w swojej roli.
*A ja uciekłam i w drugim pokoju wyciągnęłam nóż z krwią,i schowałam go do szafki* Tadam,wszyscy się kłaniają. Koniec przedstawienia. Dobrze,że nie muszę już
 patrzeć jak ta durna baba się do niego klei. Razem z Rocky'm zeszliśmy ze sceny,nagle z garderoby wyszła Megan.
-Cześć,byłeś wspaniały. -powiedziała do Rocky'ego i zaczęła się do niego przystawiać.
-Spadaj stąd lepiej dobra? -powiedziałam poddenerwowana.
-Nie moja wina,że woli mnie od Ciebie.
-A w zęby chcesz?! -krzyknęłam rozzłoszczona i już miałam jej przywalić,ale Rocky mnie pociągnął za rękę.
-Hej,hej dziewczyny uspokójcie się.
-To ja idę na razie. -powiedziała,zarzucając włosami do tyłu.
-Nie widzisz,że ona mi cię zabiera? -zapytałam Rocky'ego.
-Widzę tylko,że jesteś zazdrosna.-powiedział i odszedł.
-Nie jestem zazdrosna! -krzyknęłam sama do siebie.
Wyszłam na dwór. Przy ścianie budynku szkoły ktoś stał. Megan. Tak,to bez wątpienia ona. Ten wzrost,te włosy,to wszystko. Ale czekaj....co? Ona trzymała w ramionach Rocky'ego,MOJEGO CHŁOPAKA. Całowali się. Rocky nie pozostawał bierny.  Zatrzymałam się. Zamrużyłam oczy. Wytężyłam wzrok. Patrzyłam.
Wahałam się. Bardzo chciałam tam pójść i do niego podejść,przytulic się.
-Co za świnia. -powiedziałam w myślach i pobiegłam do domu.
*Agnes*
Wpadłam dosłownie na chwilę do pokoju zmienić bluzkę,bo się spociłam,a tu widzę,Alex ryczy. Pytam,co się stało,a ona że nigdy sobie nie wybaczy,że dała się zwieść Rocky'emu,że on ją wykorzystał,omotał. Po prostu potrzebowała wsparcia kogoś bliskiego. Myślała,że on ją kocha. Tak jej mówił...
-Jakie to makabryczne przekonać się że nie jesteś jedyna,wyjątkowa,wybrana...-szlochała moja przyjaciółka.
-Tak to jest makabryczne. -potwierdziłam przytulając ją mocno.
-Wiesz jak się teraz czuje? -szepnęła Alex i zaraz sobie sama odpowiedziała: -Jak szmata.
-Alex,o czym ty mówisz?-zapytałam,doskonale wiedząc,o czym Alex mówi.
-Jak to o czym? Pchał się do niej z łapami,ale sądziłam...mówił mi,że jestem niepowtarzalna,niezwykła. Myślałam,że mnie kocha. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy? -wciąż płakała. Co tak patrzysz? No tak,jestem szmatą.  Taka jest prawda o mnie. Erotoman cholerny. Agnes,słuchaj co ja mam teraz zrobić?  Powiedzieć mu że go widziałam z Megan?
-Tak. Nie możesz przemilczeć czegoś takiego.
-Tak myślisz...? Ale jesteś pewna? A jak on mnie rzuci?
-Sam będzie sobie winny. Mógł pomyśleć o tym wcześniej. Porozmawiaj z nim szczerze i na osobności. Kiedyś na pewno będziesz się z tego śmiać,razem będziecie się śmiać.
-Dzięki. Jesteś kochana.-powiedziała i mocno mnie przytuliła.
Byłam smutna,bo Rocky i Alex wyglądali pięknie razem,pasowali do siebie idealnie. Świata nie widzieli poza sobą.


Odwróciłam się,zamknęłam oczy i pomyślałam z przerażeniem: "Kocham go. To straszne co mi zrobił,ale go nadal kocham.  Po cichu poszłam do swojej sypialni.
"Jak dobrze,że jutro Cię zobaczę. Nie mogę już wytrzymać. Kocham Cię,i to bardzo,bardzo,bardzo. Jesteś całym moim życiem" Takiego sms-a miałam wysłać do Rocky'ego,ale się powstrzymałam,wykasowałam i postanowiłam nie pisać nic. Ciekawe się czy się martwi? W ubraniu położyłam się na łóżku,nie zamknęłam
drzwi,nie zgasiłam światła. O zaśnięciu i tak nie było mowy. Wiedziałam,że nikt tu nie przyjdzie,ponieważ Agnes poszła na całą noc do Ross'a. Poczułam łzy pod powiekami,cisnące mi się do oczu. Nie umiałam się zmusić do śmiechu i nie umiałam źle o nim myśleć. Rocky...mój kochany tygrys,który tak słodko całuje..Tak
 delikatnie,jakby wciąż pytał,czy wolno mu to zrobić,który...Nie ma się co dręczyć. Trzeba zamknąć ten rozdział,zapomnieć,wymazać,wykasować,odkochać się,pozbyć się tego pliku z własnej pamieć. Trudno. Było,minęło. Na szczęście nikt,prócz Agnes o tym nie wie,a to prawie tak jakby wcale tego nie było.
"Jak ja nienawidzę tego człowieka. Dobrze,że nie mam broni,bobym go zabiła. Potwór! A ja zrobiłabym dla niego wszystko. Wierzyłam mu,ufałam.Koniec z myśleniem o tym.Koniec!"-całą noc nad tym myślałam.

1 komentarz: