31 sierpnia 2014

Rozdział 21

Nie mogę uwierzyć. Mój Rocky właśnie dzisiaj wyjeżdża na ten swój obóz. A ja nadal się nie pozbierałam. Płakałam całą noc.
Słyszałam,ze Agnes łazi po kuchni więc poszłam zobaczyć co się dzieję.
-Ej co robisz? -zapytałam zaspana.
-Jadę na lotnisko pożegnać się trochę.
-Chyba pojadę z tobą.
-Serio? Jesteś pewna? To nie będzie dla ciebie zbyt wiele?
-Myślę,że nie.  To co mogę?
-Jasne,ubieraj się.
Dotarliśmy na lotnisko. Rocky już tam był,wyglądał na smutnego(?) przynajmniej tak mi się wydawało.
-Rocky,poczekaj!! -krzyczałam i biegłam do niego.  Był zadowolony widziałam to w jego oczach. Obkręcił mnie w swoich
 ramionach.
-Wiedziałem,że przyjdziesz.
-Musiałam się pożegnać. Będę tęsknic.
-Ja też. Mocno. -pocałował mnie.
"Za 5 minut startujemy,proszę zając miejsca" -usłyszałam głos stewardessy. Moje oczy zrobiły się szklane,od łez.
-Chyba muszę iść.
-Powodzenia. -uśmiechnęłam się,starając się nie rozpłakać.
-Już tęsknie,do zobaczenia wkrótce. -powiedział,pocałował mnie we włosy i odszedł do samolotu. A ja żeby nie pokazywać,że płacze spuściłam głowę w dół. Wróciliśmy do domu. Całą drogę nie odezwałam się ani słowem,po prostu było mi smutno.
-I jak się czujesz? -zapytał Ross.
-Nijak. -powiedziałam siadając na kanapę.
-Oj przestań. Wytrzymasz.
-Nie potrafię. Nie rozumiesz tego? -rozpłakałam się.
-Alex,przestań płakać. Proszę.  -Ross i Agnes usiedli obok mnie.
-My zawsze będziemy z tobą. -przytulili mnie oboje.
Właśnie wtedy chyba zrozumiałam,że mam na kogo liczyć.
Nalałam sobie kubek herbaty,wyciągnęłam z szuflady czekoladę i sięgnęłam po książkę "Pogrom czarownic" horror,lubię horrory. Skończyłam czytać z oczami pełnymi łez. Zimną herbatę wylałam do zlewu,czekoladę włożyłam z powrotem do szuflady.
 Ja przecież,tak jak Rocky. Tęsknie. Gdybym była na jego miejscu,mnie by się mogło też coś takiego przytrafić. Powinnam się cieszyć,ale nie potrafię cieszyć się ze szczęścia innych. Chyba muszę bardziej zainteresować się jego życiem.  Muszę wziąć się w garść,przecież te 3 miesiące miną za nim się obejrzę,albo...będą się ciągnąc jak dwa lata. Do pokoju ktoś zapukał. Czy ja nie mogę mieć chwili spokoju?!
-Cześć,mogę wejść? Nie przeszkadzam? -zza drzwi wyłoniła się głowa Agnes.
-Coś ty,wejdź.
-Dzięki. Coś się stało?
-Wiesz,boje się...jednej rzeczy.
-Ale jakiej?
-Boje się,że Rocky pojechał tam bo ma na tym obozie jakąś inną dziewczynę. Lepszą ode mnie.
-Przestań tak mówić,on na pewno by tak nie zrobił. To nie w jego stylu. Wiesz,że on kocha tylko i wyłącznie Ciebie.
-Tak niby tak.
-Nie niby,tylko tak jest. Uwierz mi. -przytuliła mnie.
-Tęsknie za nim tak mocno.
-Kochanie nie martw się,wiem co czujesz.
-Też miałaś tak,że tęskniłaś tak aż czułaś,że krwawi Ci serce?
-Oh i to nawet nie raz.
-I jak sobie poradziłaś?
-Nie było  łatwo,ale dałam radę. Trzeba być cierpliwym.
-Masz rację,ale ja nie potrafię.
-Potrafisz. Ja w Ciebie wierze.
-Dzięki. -uśmiechnęłam się,i nagle poczułam się tak jakbym zaraz miała tracić przytomność...

1 komentarz:

  1. Ojej Alex... Ojej :c Jaka biedna :c Pamiętaj! Agnes nigdy cię nie zostawi! :**** Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń