futrzaków? Ja. NIENAWIDZĘ kotów. Ale zniosę to żeby tylko odzyskać mojego tygryska. Tak bardzo mi na tym zależy. Weszłyśmy do budynku. Od razu czarny kotek spodobał się Agnes.
-Może weźmiemy tego?
-Oj weźmy. Za bardzo mnie to nie interesuje.
-Dlaczego?
-Nie cierpię kotów.
-Nie chcesz odzyskać Rocky'ego?
-No jasne że chcę,tylko nie cierpię kotów. Denerwują mnie.
-To wezmę tego.
-To bierz,i wyjdźmy stąd bo zaraz zwrócę swój obiad. -pokazałam gestownie.
-Ej dobra,idziemy.
Wybrałyśmy czarnego kota ze złotymi oczami. Kocham czarny kolor. Mam nadzieję,że Rocky'emu się spodoba.
-No to co idziesz?
-Pójdę,ale wieczorem.
-No dobra,to teraz chodźmy do domu.
-Oki doki. -zaśmiałam się.
Po 15 minutach dojechałyśmy do naszego mieszkania.
-To ja może skocze po gofry dla nas? -zaproponowała Agnes.
-I ja mam tu siedzieć sama z tym potworem? -zapytałam wściekła wskazując na kota.
-Ale popatrz pasujecie do siebie.
-No dzięki,bardzo mi miło. -pokazałam koleżance język.
-NIE MA ZA CO. -moja koleżanka to odwzajemniła i również pokazała język,i wyszła.
Zostałam sama. No niezupełnie, bo towarzystwa dotrzymywał mi kot. Rozmawiałam do niego bo nie miałam z kim,było nawet umm...fajnie (?) Taki kot to nawet fajna sprawa. Chyba się do niego przyzwyczaję. Po pół godzinie Agnes wróciła do domu z goframi.
-Hej jak było z "potworem"?
-Nawet fajnie. Rozmawialiśmy sobie.
-Gadałaś z kotem? -zaśmiała się.
-Wiesz,on potrafi słuchać i...
-Hahahaha..hahahaha....uh no dobra. To zupełnie normalne.
Kilka sekund później wpadł Ross.
-Witam moje urocze panie.
-Cześć Ross. -przywitałam się.
-Siema. -powiedziała Agnes.
-Czy to jest kot?
-Tak,robimy prezent dla Rocky'ego.
-Alex robi,ja nie miałam zamiaru. -powiedziała zsiadając z krzesła.
-Ale Rocky...
-Nie martw się nic mu nie będzie. To tylko kot.
-Właśnie,nic się nie stanie.
-No dobrze,tylko chce wam powiedzieć...
-Oj daj spokój,to tylko kot. Co złego może się stać?
-No...nic.
-No właśnie,także uspokój się i usiądź.
-Czarne koty przynoszą pecha. -rzucił Ross.
-Co? Wierzysz w takie rzeczy? -zapytałam trochę oszołomiona.
-Trochę....tak samo jest z lustrem. 7 lat nieszczęścia.
-Oj daj spokój. To nieprawda.
-Żebyście potem nie mówiły "oh Ross miałeś racje"
-Ty nigdy nie masz racji. -przekomarzałam się.
-Hyhyhyhy.
-Chodźmy do naszego pokoju. Obejrzymy jakiś film,pogramy w butelkę. No weź się nie dygaj,przecież to nieprawda. -uderzyłam go lekko w ramie.
A co jeśli czarne koty naprawdę przynoszą pecha? Zaczynam się okropnie bać...
Mój koteczek jest czarno biały :3 Mrr <3 Zakończenie mnie rosswaliło xD Czekam na next <3
OdpowiedzUsuń