17 sierpnia 2014

Rozdział 14

Dzisiaj idziemy po kota dla Rocky'ego! YAY! Może nareszcie go odzyskam i znów będziemy razem. Mam nadzieję,że to zadziała.  W końcu kto nie lubi małych
 futrzaków? Ja. NIENAWIDZĘ kotów. Ale zniosę to żeby tylko odzyskać mojego tygryska. Tak bardzo mi na tym zależy.  Weszłyśmy do budynku. Od razu czarny kotek spodobał się Agnes.
-Może weźmiemy tego?
-Oj weźmy. Za bardzo mnie to nie interesuje.
-Dlaczego?
-Nie cierpię kotów.
-Nie chcesz odzyskać Rocky'ego?
-No jasne że chcę,tylko nie cierpię kotów. Denerwują mnie.
-To wezmę tego.
-To bierz,i wyjdźmy stąd bo zaraz zwrócę swój obiad. -pokazałam gestownie.
-Ej dobra,idziemy.
Wybrałyśmy czarnego kota ze złotymi oczami. Kocham czarny kolor. Mam nadzieję,że Rocky'emu się spodoba.
-No to co idziesz?
-Pójdę,ale wieczorem.
-No dobra,to teraz chodźmy do domu.
-Oki doki. -zaśmiałam się.
Po 15 minutach dojechałyśmy do naszego mieszkania.
-To ja może skocze po gofry dla nas? -zaproponowała Agnes.
-I ja mam tu siedzieć sama z tym potworem? -zapytałam wściekła wskazując na kota.
-Ale popatrz pasujecie do siebie.
-No dzięki,bardzo mi miło. -pokazałam koleżance język.
-NIE MA ZA CO. -moja koleżanka to odwzajemniła i również pokazała język,i wyszła.
Zostałam sama. No niezupełnie, bo towarzystwa dotrzymywał mi kot. Rozmawiałam do niego bo nie miałam z kim,było nawet umm...fajnie (?) Taki kot to nawet fajna sprawa.  Chyba się do niego przyzwyczaję. Po pół godzinie Agnes wróciła do domu z goframi.
-Hej jak było z "potworem"?
-Nawet fajnie. Rozmawialiśmy sobie.
-Gadałaś z kotem? -zaśmiała się.
-Wiesz,on potrafi słuchać i...
-Hahahaha..hahahaha....uh no dobra. To zupełnie normalne.
Kilka sekund później wpadł Ross.
-Witam moje urocze panie.
-Cześć Ross. -przywitałam się.
-Siema. -powiedziała Agnes.
-Czy to jest kot?
-Tak,robimy prezent dla Rocky'ego.
-Alex robi,ja nie miałam zamiaru. -powiedziała zsiadając z krzesła.
-Ale Rocky...
-Nie martw się nic mu nie będzie. To tylko kot.
-Właśnie,nic się nie stanie.
-No dobrze,tylko chce wam powiedzieć...
-Oj daj spokój,to tylko kot. Co złego może się stać?
-No...nic.
-No właśnie,także uspokój się i usiądź.
-Czarne koty przynoszą pecha. -rzucił Ross.
-Co? Wierzysz w takie rzeczy? -zapytałam trochę oszołomiona.
-Trochę....tak samo jest z lustrem. 7 lat nieszczęścia.
-Oj daj spokój.  To nieprawda.
-Żebyście potem nie mówiły "oh Ross miałeś racje"
-Ty nigdy nie masz racji. -przekomarzałam się.
-Hyhyhyhy.
-Chodźmy do naszego pokoju. Obejrzymy jakiś film,pogramy w butelkę.  No weź się nie dygaj,przecież to nieprawda. -uderzyłam go lekko w ramie.
A co jeśli czarne koty naprawdę przynoszą pecha? Zaczynam się okropnie bać...

1 komentarz:

  1. Mój koteczek jest czarno biały :3 Mrr <3 Zakończenie mnie rosswaliło xD Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń