Moja przyjaciółka wróciła od Rocky'ego. A ja siedziałam na krześle w kuchni pijąc kawę.
-Na klamce wiszą jakieś kwiaty.
-Od kogo? -zapytałam.
-Nie wiem,nie sprawdzałam. Idź zobacz.
Wydawało mi się,że się czerwienie,więc wstałam od stołu i poszłam za drzwi. Na klamce wisiały żółte kwiatki. Zaraz....od kogo są te kwiaty? Ani się domyślić,ani zgadnąć. Do kwiatów był przyczepiony jeszcze jakiś liścik. Z ciekawości przeczytałam. "Kocham Cię najbardziej na świecie. Proszę daj mi jeszcze jedną szansę". To nie był nikt inny,tylko Max. Wróciłam do mojej przyjaciółki.
-I jak twoje kwiaty?
-Masz. -rzuciłam je na stół.
-Całkiem ładne. -powąchała je Alex.
-Są od Max'a.
-Fuj. -powiedziała zniesmaczona,rzucając je na podłogę.
-Taak wiem.
-Muszę się jakoś ich pozbyć.
-Mogę pociąć je nożyczkami. -powiedziała pewnie.
-Czemu nie. -kiwnęłam głową,a Alex poszła po nożyczki do sypialni.
Zostałam sama,ktoś zapukał do okna. Eeee...to Max.
-Zaśpiewam dla Ciebie piosenkę.
-Weź stąd spadaj! -krzyknęłam. Na szczęście podziałało. Nie chce patrzeć na tego palanta.
-Ej,czego on tu chciał? -zapytała Alex.
-A skąd wiesz że był?
-No,był pod naszym oknem w sypialni.
-Ugh.
-Chciał żebym Cię zawołała,wiec powiedziałam "pa,pa" i przytrzasnęłam mu palce. -powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Taką Alex znam i lubię.
-Dobra,to po co kazał mi Cię wołać? -zapytała siadając na podłodze,opierając się o kanapę.
-Ugh,chciał zaśpiewać mi jakąś piosenkę w oknie.
-Jaką? Może "to prawdziwa miłość,bla,bla,bla" -powiedziała,tnąc żółte kwiatki.
-Kiedyś robił to samo. Ale...wybił okno.
-To musi być prawdziwa miłość. -nadal cięła kwiatki.
Wpadł Ross bez zapowiedzenia.
-Siema,dziewczyny -krzyknął. Dlaczego tniesz kwiatki? -zapytał robiąc dziwną minę.
-Lubię nożyczki. Cięcie kwiatków to moje hobby. -powiedziała obojętnie Alex.
-Od kiedy lubisz ciąć kwiatki? -zaśmiał się.
-Od zawsze. Od wtedy kiedy zostałam pozbawiona uczuć.
-Nie ważne. Widziałem tego Max'a. Po co tu był?
-Bo lubi u nas przebywać? -zapytała ironicznie Alex.
-Pytam się poważnie.
-Ugh,o rany. Przyszedł po prostu.
-Tak normalnie?
-Nie,z efektami specjalnymi. -powiedziała moja przyjaciółka wstając z podłogi i kierując się w stronę kuchni. -W ogóle dlaczego interesujesz się tym kolesiem? On jest...fuj.
Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-On nie interesuje się nim,tylko jest zazdrosny.
-Ja? Co? Nie.
-Taaak? Zapomniałeś już co mówiłeś w czwartek?
-Może. Nie jestem zazdrosny w przeciwieństwie do Ciebie.
-Jeszcze raz tak powiesz,a zrzucę ci tego buta i wsadzę w tą cześć ciała,gdzie słońce nie dochodzi. -zagroziła Alex.
-Dobra,już nic nie mówię. To ja muszę iść. Na razie.
-Hym,cześć,dobranoc. -powiedziała Alex z głupim uśmieszkiem.
*Alex*
Nazajutrz w szkole znów pojawił się Max. Ja,Agnes i Rocky szliśmy korytarzem.
-Ej,czy tylko mnie wkurza Max? -zapytał Rocky.
-Taak,nie tylko Ciebie. -powiedziałam.
-Ten facet to skończony idiota. Nie wiem po co z nim byłam. -przyznała Agnes.
-Trzeba coś zrobić,żeby wyniósł się z tej szkoły. Bo w tej całej sytuacji cierpi Ross. -przyznał Rocky.
-Jakby nie patrzeć,to jest trochę dziwne. -powiedziałam zaciskając wargi.
-Co masz na myśli?
-Siedemnastoletni chłopak jest zazdrosny. To chore.
-Ty też jesteś zazdrosna. -powiedział Rocky.
-Ale ja jestem dziewczyną.
-I co to ma do rzeczy? -zapytała Agnes.
-Ja to robię tak słodko. -pochwaliłam się poprawiając włosy.
-No dobra,trzeba wymyślić podstęp.
-Spoko,wchodzę w to.
-Do tego będzie potrzebny ktoś. Ktoś kto mógłby by być jego dziewczyną,ale nie chce,ktoś kto jest strasznie sprytny. -powiedziała Agnes,zacierając nos.
-Ktoś kto przyciąga wszystkich swoją osobowością. -dokończył Rocky. A ja nieświadoma niczego patrzyłam się w swoje paznokcie.
-Alex! -krzyknęli razem.
-Alex? -zdziwiłam się.
-Tak ty. Tylko ty możesz to zrobić. O ile Rocky nie pomyśli,że go zdradzasz. -powiedziała znacząco Agnes,a Rocky rzucił głupkowaty uśmieszek.
-Dobra. Wchodzę w to.
-Yay!
-Ale tylko raz.
-Jasne.
W domu Agnes powiedziała mi cały swój plan zemsty. Ja nie jestem do końca przekonana,że to zemsta. Ale spoko,będę się świetnie bawić. Chyba.
-Masz pewność,że to wypali? -zapytałam zdenerwowana.
-Ej musi.
-Musimy się go pozbyć ze szkoły. -powiedział Rocky.
Agnes zakończyła pracę przy moim nowym "image-u".
-I jak wyglądam? -wyszłam z pokoju.
-O.... -zacięła się Agnes.
-...mój boże. -dokończył Rocky. -Wyglądasz bosko.
-Zobaczymy. -podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim. Zamurowało mnie. Totalnie mnie zamurowało. Wyglądałam...no tak..jak nie ja. To nie był już mój styl. To nie była stara Alex. Kiedyś ubierałam się na czarno a teraz? Chyba tego nie przeżyję. Moje włosy były już nie czarne,a jasno-brązowe. Tęskniłam za nimi. Były takie fajne. Miałam na sobie jasną koszulkę,do tego czerwoną kamizelkę,niebieską spódnice a do tego buty na wysokim obcasie. Grrr...nienawidzę chodzić na obcasach,ewentualnie wkładam kiedy już jest jakaś pilna potrzeba. Moje oczy już nie były gruntownie obrysowane czarną kredką,tylko lekko podciągnięte tuszem.
Czuje się taka naga.
-Oj tobie zawsze nic nie pasuje,ładnie jest.
-Tak,wyglądasz ślicznie. -zachwycał się Rocky.
-Chyba nie dam rady.
-To tylko przez jeden dzień,wierzymy w Ciebie. -powiedział Rocky.
-Aha i jeszcze. Wyciągnij tą biżuterie z twarzy.
-Nigdy! -krzyknęłam.
Fakt miałam kolczyka w brwi. Ale nie rozumiem,komu to niby przeszkadza?
Te cięcie kwiatków sprawiło, że się śmiałam jak wariatka XD Ciekawy ten plan... Czeekam na neext :*
OdpowiedzUsuń