Czuje że powoli zaczynam rozpadać się na kawałki. Tak bardzo za nim tęsknie. Potrzebuje go. Kogoś kto mnie wysłucha,pocieszy kiedy będę smutna,pocałuje. Mimo zerwania wciąż go kocham. To chyba była zbyt pochopna decyzja. Ale w sumie...sam kiedyś powiedział że: "zaczyna być nieszczęśliwy w naszym związku" no i proszę teraz może być nieszczęśliwy. Ciekawe co on teraz sobie myśli,co czuje? Chyba muszę mu to wszystko wytłumaczyć i błagać o przebaczenie. A co jeśli on zabawia sie teraz z Megan? Chyba przełożę to na inny dzień. Pójdę się przejdę,może dzieciaki w parku mnie rozweselą. Po dwóch godzinach samotnego błąkania się po ulicach LA,wróciłam. Zapłakana i bezsilna. Weszłam do domu.
-Ej,Alex co się stało? Czemu płaczesz? -zapytała Agnes.
-Znalazłam złamany latawiec,trzeba go naprawić. Tak jak moje serce. -pokazałam zepsuty latawiec,opadłam na kanapę i coraz bardziej płakałam.
-No dobra zajmę się nim. Ale proszę Cię nie płacz. W ogóle co się tak naprawdę stało?
-Kiedyś miałam złote rybki ,ale po dwóch dniach znudziły mi się,to je wyrzuciłam. Ale potem strasznie tego żałowałam i tęskniłam.
-Co to ma do rzeczy?
-Tak samo jest z Rocky'm. Wyrzuciłam go jak głupie rybki i teraz nie mogę przestać tęsknic. Za bardzo go kocham. -płakałam.
-To go odzyskaj.
-Próbowałam,ale on nie chce mnie słuchać. -szlochałam w poduszkę.
-To może ja spróbuje z nim pogadać.
-Mogłabyś?
-Tak. W końcu zależy mi na tym,żebyś była szczęśliwa. -uśmiechnęła się.
-Dzięki. -trochę się uspokoiłam,ale nadal szlochałam w poduszkę. -Trochę ją zabrudziłam. -dodałam po tym jak umazałam ją tuszem do rzęs.
-Nic nie szkodzi,odpierze się. Chyba. -rzuciła.
*Agnes*
Tak jak obiecałam poszłam do Rocky'ego. Zapukam do jego domu,drzwi otworzył mi Ross.
-Hej. Do mnie przyszłaś,prawda? -zapytał zadowolony.
-Nie. Dzisiaj nie do Ciebie. Jest Rocky w domu?
-Jest. A co chcesz od niego?
-Mam ważną sprawę.
-Co jest ważniejsze od nas?
-Moja przyjaciółka i twój brat.
Poszłam do salonu,a tam siedział Rocky oglądając film. Wyglądał na przybitego (?)
-Po co tu przyszłaś? -spytał troszkę zdenerwowany.
-Ej Ross,możesz zostawić nas samych?
-Jasne. To ja pójdę tam do kuchni. -wskazał palcem.
-Słuchaj Rocky,wiem że ty i Alex już nie jesteście razem. Ale może udałoby wam się jeszcze coś między wami...naprawić?
-Agnes,to nie jest takie łatwe. To jej wina,po co mam ją przepraszać?
-No ale dlaczego nie chcesz spróbować?
-No bo...wyliczyć ci rzeczy których w niej nie lubię? Jest zazdrosna,a po drugie troszeczkę mnie to denerwuje bo ja od roku kupuje jej jakieś prezenty,a ona do tej pory mi jeszcze nic.
-A ten...to że całowałeś się z Megan? To też twoja wina.
-To ona całowała mnie! Dobra,muszę ochłonąć. A teraz wyjdź.
-Dobra,spoko.
Dlaczego Agnes tak długo siedzi u Rocky'ego? Albo siedzi tam już z godzinę,albo to mi przez tęsknotę i samotność wlecze się czas. Czekałam,czekałam.
Nareszcie przyszła,ale nie wyglądała "happy". Spodziewałam się innej miny.
-No i jak rezultat? Czegoś się dowiedziałaś?
-Więęęęcccc...-ciągnęła.
-Więc,co?
-No rozmawiałam z nim i powiedział,że nie chce sie z tobą schodzić. Przepraszam.
-Nie to nie twoja wina. A powiedział coś jeszcze?
-Uuu,powiedział że nie lubi w tobie tego że jesteś zazdrosna i od dawna nie zrobiłaś dla niego nic miłego.
-Miłego?
-No wiesz chodzi o jakiś prezent lub coś w tym stylu.
-No to co mam zrobić?
-Wiesz na początek może zmienisz się i przestaniesz być zazdrosna. A potem nie wiem,kup jemu jakiś prezent.
-Oww wiem. Rocky zawsze mówił,że zawsze chciał mieć kota ale z jakiegoś powodu nie mógł. Kupię mu kota. Takiego ślicznego z czarnymi oczkami. Jestem
artystką,i jestem pozbawiona uczuć. -zaśmiałam się.
Nooo to jutro kolejny dzień załatwiony. Idziemy do schroniska po kota. YAY!
Koteczek?! *-* Kocham koty <3 Agnes pomocna jest xD Jaki Ross był radosny na jej widok :3 Czekam na next :D
OdpowiedzUsuń